Ratunku – moje dziecko jest niejadkiem!
Starasz się karmić swojego malucha smacznie i zdrowo, a on nie docenia Twoich starań? Kręci nosem na wszystko, co mu podajesz, opowiadasz bajki, zamieniasz kuchnię w pokój zabaw, a on nic…ten problem ma mnóstwo matek. O to jak mu zaradzić, zapytaliśmy dwie zaprzyjaźnione: Kasię, mamę dwuipółletniego Igora oraz Karolinę, mamę siedmioletniej Zuzi i Stasia, czterolatka. Oto ich sposoby na niejadka.
Rada Karoliny – NIC NA SIŁĘ: niech ci nie przyjdzie do głowy, żeby dziecko do czegokolwiek zmuszać. Sama mam traumę z dzieciństwa z powodu duszonej marchewki, której szczerze nienawidziłam, dlatego postanowiłam, że moim dzieciom nie będę wciskała jedzenia. Pediatra opiekująca się Zuzią i Stasiem przekonała mnie, że mały człowiek ma swój wewnętrzny mechanizm, który nie pozwoli mu się zagłodzić i wiem, że jeśli nie będę moim dzieciom dawała słodyczy, którymi się zapchają między posiłkami, to w końcu same zgłodnieją. Oczywiście nie dopuszczam, żeby chodziły głodne cały dzień, ale jeśli twardo odmawiają zjedzenia czegoś, to uznaję, że widocznie nie chcą i staram się zaproponować im coś innego, ale bez krzyków, płaczu czy gróźb.
Rada Kasi – NIECH BĘDZIE FAJNIE: od pół roku walczę z moim osobistym niejadkiem, który stałe posiłki zaczął jeść stosunkowo późno. Żeby go zainteresować, robię cuda – układam jedzenie w różne kształty, łódeczki, piramidki, ozdabiam. To, co na Igora działa najlepiej, to właśnie estetyka jedzenia. I nie chodzi tylko o to, że jest kolorowe i śmiesznie podane, ale że cała otoczka też jest dopracowana: że mamy serwetki we wzory, ładny obrus i że często jemy wszyscy razem, a mama i tata też cieszą się jedzeniem. Pozwalam synowi bawić się tym, co dostaje na talerzu. Na savoir vivre ma jeszcze czas, a teraz, gdy dostaje na przykład gotowane warzywa, to ich dotyka, cieszy go, że mają rożne kształty i faktury, opowiadam mu dlaczego mają taki a nie inny kolor i szukam porównań do znanych mu przedmiotów spoza kuchni.
Rada Karoliny – PRZEMYCAJ Z GŁOWĄ: dziecka nie oszukasz. Nie chce pietruszki, ty sądzisz, że pietruszka jest zdrowa, schowasz ją w kotlecie, ale nie myśl, że nie poczuje. Jeśli jej nie lubi, to i tak nie zje. Dlatego uważam, że trzeba przemycać zdrowe rzeczy w posiłkach sprytnie. Staram się na przykład dodawać warzywa nawet do jajecznicy, żeby w każdym posiłku znalazła się porcja witamin. Ale tylko te warzywa, które Staś i Zuzia tolerują. Zawsze mam pod ręką orzechy, które mają sporo wartości odżywczych, a moje dzieci bardzo je lubią. Dbam o dodatki – używam dobrej jakości przypraw, przywiązuję wagę do tego na czym smażę i piekę, bo wiem, że nawet w oleju są składniki mające wpływ na zdrowie.
Rzepakowy – olej dobry dla dzieci
Olej rzepakowy może być swobodnie stosowany w diecie dzieci już od 6 miesiąca życia. Nie tylko nie zaszkodzi malcowi, ale dostarczy mu składników, których organizm sam nie wytwarza, ale bardzo potrzebuje, tj. niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych – takich jak na przykład omega-3. Udowodniono, że olej rzepakowy zawiera duże ilości omega-3, większe niż oliwa z oliwek aż dziesięciokrotnie. Kwasy te mają wpływ na rozwój młodego organizmu, a jako że biorą udział w utrzymaniu prawidłowego poziomu cholesterolu we krwi, przyjmowane już we wczesnym wieku, mogą, zdaniem prof. Piotra Sochy, zapobiegać zmianom na tle miażdżycowym w przyszłości. Osobom dorosłym dla zapewnienia dziennej dawki omega-3 wystarczą 2 łyżki oleju rzepakowego, małemu dziecku – łyżka, którą można dodać do przecieru warzywnego, zupki, a nawet mleka, potwierdzają pediatrzy. Jak ciekawie wykorzystać potencjał oleju rzepakowego, trafiając w gusta małego niejadka? Połączyć z rybą, tworząc bombę omega-3.
Smaczne i lubiane przez dzieci – KOTLECIKI RYBNE
Składniki:
Około 500 g ryby (na przykład łososia)
1 ugotowana marchewka
1 ugotowany ziemniak
1 mała cebula lub pół pora
Olej rzepakowy
Jajko
Bułka tarta
Sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Rybę podgotowujemy na parze, a następnie rozdrabniamy widelcem i mieszamy z ugotowanymi warzywami do uzyskania konsystencji papki. Dodajemy podsmażoną cebulę, jajko, odrobinę bułki tartej, przyprawy i 2 łyżki oleju rzepakowego. Z masy formujemy małe kotleciki, panierujemy w bułce tartej i smażymy na złoty kolor na oleju rzepakowym. Kotleciki podajemy same lub polane sosem jogurtowo-ziołowym.