Polska rzepakiem stoi, czyli jak producenci oleju podążają za naszymi rolnikami
Rzepak – kluczowa uprawa w Polsce
Nawet dla osób niezwiązanych z rolnictwem piękny widok kwitnących na żółto pól w maju, który podziwiać możemy corocznie w każdym już niemal zakątku naszego kraju, stanowi praktyczny (i dość efektowny trzeba przyznać!) dowód na to, jak ważną i popularną uprawą w Polsce jest rzepak.
Rozwój tej gałęzi produkcji rolniczej nastąpił szczególnie w ostatnich kilkunastu latach, dzięki czemu Polska jest, obok Niemiec i Francji, liderem pod tym względem w skali Unii Europejskiej.
Popularność rzepaku wśród krajowych rolników ma wiele źródeł, jako że oprócz zasadniczej dla prowadzenia produkcji rolnej funkcji, jaką jest zapewnienie opłacalności działalności gospodarstwa, jest on bardzo ważny w kontekście prowadzenia prawidłowej agrotechniki.
Zmianowanie roślin
Chodzi tu przede wszystkim o tzw. zmianowanie roślin, a więc przerywanie głównie monokultur zbożowych. Udział zbóż w uprawach w niektórych województwach jest naprawdę wysoki tj. 80% i więcej, żeby nie powiedzieć po prostu za wysoki, a ich uprawa rok po roku na tym samym polu nie sprzyja ogólnie rzecz ujmując kondycji gleb.
Rolnicy szukają więc ekonomicznie uzasadnionej alternatywy, którą znajdują właśnie w rzepaku. Stał się on jedną z rodzimych specjalności rolniczych, dzięki czemu oferowana przez polskie rolnictwo ilość surowca stała się z kolei przyczynkiem do dynamicznego rozwoju lokalnego przetwórstwa rolno-spożywczego w tym kierunku.
Filozofia branży olejarskiej
Filozofią bowiem tej branży powinno być bazowanie w głównej mierze na tym, co może zostać dostarczone do zakładów z jak najbliższej odległości.
- Dzięki skróceniu łańcuchów dostaw oszczędzamy czas, pieniądze i zapewniamy sobie bezpieczeństwo takich dostaw.
- Co rośnie również coraz bardziej na znaczeniu, ograniczamy emisje gazów cieplarnianych i ślad węglowy wytwarzanych zeń produktów.
Wszystkie te aspekty są niezwykle istotne dla krajowego sektora olejarskiego, który miał szansę rozwinąć się do obecnej skali dzięki rolnikom, których zainteresowanie rzepakiem z biegiem lat rosło, bo mieli pewność sprzedaży swoich płodów w bliskiej odległości.
Pozytywna korelacja gospodarcza
Ta pozytywna korelacja gospodarcza, której w ostatnich kilku sezonach sprzyjała również pogoda – niezwykle istotny czynnik dla rolnictwa – spowodowała, że szczególnie dynamicznie od 2019 roku rośnie krajowy przerób… krajowego rzepaku właśnie.
Statystyki zbiorów
Już w 2014 roku polscy rolnicy zebrali na tamten czas rekordowe ponad 3,2 mln ton nasion, jednak do ustabilizowania rokrocznej podaży na poziomie przekraczającym 3 mln ton musieliśmy następnie poczekać aż do 2020 roku.
Od tego momentu można powiedzieć, że przerób i zbiory podążają niemal równolegle, a import surowca – jeśli występuje w danym sezonie w jakiejś godnej odnotowania skali – praktycznie pokrywa poziom eksportu, jako że o część plonów zebranych w zachodnich województwach kraju polskie firmy muszą niejako konkurować z niemieckimi odbiorcami.
Zbiory1 i przerób2 rzepaku w Polsce w latach 2020-2023:
Mit o imporcie rzepaku z Ukrainy
A skoro o imporcie już mowa, to warto przy tej okazji obalić nieco mitów na temat Ukrainy, które pojawiły się w przestrzeni publicznej m.in. w odniesieniu do oleju rzepakowego przy okazji fali protestów rolniczych na wiosnę 2024 roku w związku z trudną sytuacją ekonomiczną gospodarstw, jaką miał wywołać przywóz towarów rolnych od naszego wschodniego sąsiada.
Rzepak co do zasady nie jest jakąś wielką specjalizacją rolnictwa ukraińskiego, w odróżnieniu choćby od zbóż, w tym kukurydzy, a w przypadku roślin oleistych – słonecznika, choć przyznać trzeba, że i tam w ostatnich latach nastąpił progres w jego uprawie i podaży.
Import nasion rzepaku z Ukrainy przed wojną
Przed wybuchem wojny z Rosją import nasion do Polski był wręcz marginalny, choć gros zbiorów trafiało docelowo, tak jak i obecnie, na rynek unijny – tyle, że nie do nas. Jest to spowodowane wysokim stopniem samowystarczalności naszego kraju jeśli chodzi o rzepak, a to ten właśnie współczynnik ekonomiczny ma konsekwentnie bezpośredni wpływ, wespół z saldem wymiany handlowej, na udział importu w przerobie.
Współczynnik samowystarczalności
W ostatnim sezonie 2019/2020, za który dostępne są tego rodzaju badania3, współczynnik samowystarczalności (Ss) dla rzepaku wynosił aż 94,9%, zaś średnio za lata 2015-2020 było to 96,9%. Nic zatem dziwnego, że ukraińskiego rzepaku najzwyczajniej nie potrzebowaliśmy, a jego wolumen liczący raptem kilkadziesiąt tysięcy ton rocznie stanowił nie więcej niż kilka procent rodzimej podaży.
Krótko mówiąc próżno było, kolokwialnie rzecz ujmując, szukać ukraińskiego rzepaku w polskiej butelce oleju rzepakowego, czego nie zmieniła również późniejsza, znacznie bardziej dynamiczna sytuacja wojenna.
Eksport rzepaku z Polski do Niemiec
I tak, w 2023 roku bardzo duże ilości rzepaku zostały wyeksportowane z Polski do Niemiec, co było możliwe nie tyle z uwagi na wysokie zbiory, ale przede wszystkim ze względu na zasoby wynikające z dużego importu nasion do Polski z Ukrainy w kryzysowym roku 2022, skorelowanym oczywiście z przerwaniem tradycyjnych łańcuchów dostaw logistycznych bazujących na transporcie morskim przez Morze Czarne.
Rekordowy import rzepaku z Ukrainy w 2022 roku
Oznacza to ni mniej ni więcej, że rekordowy natenczas import rzepaku z Ukrainy w 2022 roku wynoszący ok. 660 tys. ton spowodował co prawda chwilową nadwyżkę, która jednak również nie trafiła do butelki rodzimego producenta oleju, ale praktycznie w całości została wyeksportowana z Polski w 2023 roku, zamykając następnie ten okres bilansem handlowym na poziomie ponad minus 0,5 mln ton.
Najprościej zatem rzecz ujmując – co weszło to wyszło, niestety także razem z pewną ilością rodzimego surowca, wszak był to okres, jak wskazano już powyżej, rekordowych zbiorów w Polsce.
Zakaz importu rzepaku z Ukrainy
Od kwietnia 2023 roku obowiązuje zaś zakaz importu z Ukrainy wybranych surowców rolnych, w tym rzepaku, a także produktów ich przetworzenia, na mocy rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii i żaden z szanujących się krajowych producentów żywności, a do tego grona z pewnością zaliczają się przetwórcy rzepaku skupieni w Polskim Stowarzyszeniu Producentów Oleju, nie pozwoliłby nawet na najmniejsze złamanie tego postanowienia.
Wybór oleju rzepakowego – na co zwrócić uwagę?
Co więcej, kupując olej rzepakowy w sklepie, warto zwrócić uwagę na jego producenta – w odniesieniu bowiem do markowych produktów znanych firm możemy być więcej niż pewni, że warto po niego sięgnąć nie tylko ze względu na jego jakość, walory smakowe i prozdrowotne, ale i właśnie krajowe pochodzenie „od pola do stołu”.
Nazwy olejów rzepakowych
Nazwy własne olejów rzepakowych nawiązujące czy to do nazw poszczególnych regionów lub krain geograficznych Polski, czy wręcz samego kraju, to nie tylko element marketingu, ale też formalno-prawne zobowiązanie wobec konsumenta odnośnie pochodzenia.
- Produkt taki nie tylko musi być dziełem wytwórstwa danego zakładu (a nie np. być tam jedynie rozlany do butelek), ale też spełniać restrykcyjne wymogi pochodzenia pierwotnego surowca rolniczego zużytego w tym procesie wytwórczym.
- Weryfikowane jest to w trakcie urzędowych kontroli właściwych inspekcji.
Sięgając po taki olej, konsument nie musi się zatem zastanawiać, czy aby na pewno sięga po krajowy produkt, a jest to na szczęście coraz ważniejszy element, na który zwracamy uwagę w trakcie robienia zakupów.
Olej słonecznikowy a jego pochodzenie
W tym kontekście warto wspomnieć ponownie o słoneczniku, którego Ukraina jest nie tylko największym producentem, ale w odróżnieniu do rzepaku także przetwórcą większości swojego surowca, co sprawia, że jest także największym dostawcą oleju słonecznikowego do Unii Europejskiej.
Co prawda coraz częściej możemy zaobserwować także i w Polsce pola słonecznikowe, ale to wciąż margines powodujący, że jego nasiona nie są przerabiane w Polsce. Co to oznacza? Jeśli sięgamy po olej słonecznikowy, możemy być więcej niż pewni, że pochodzi on z importu.
Oprócz Ukrainy dużymi jego producentami w regionie są m.in. Węgry oraz Rumunia. I nie ma w tym nic złego, ale warto to odnotować w kontekście wspomnianej powyżej błędnej konotacji w pewnym momencie polskiego oleju rzepakowego z importowanymi surowcami.
Polacy doceniają olej rzepakowy
Na szczęście dla zdecydowanej większości naszych konsumentów olejów roślinnych niewłaściwe jest określenie „cudze chwalicie swego nie znacie”, ponieważ Polacy znają i doceniają olej rzepakowy, który słusznie jest najbardziej popularnym produktem w swojej kategorii.
Reasumując, kupując markowy olej rzepakowy polskiego producenta wspierasz krajowe rolnictwo!
Adam Stępień
#Fundusze Promocji
1źródło: Główny Urząd Statystyczny
2źródło: Polskie Stowarzyszenie Producentów Oleju
3Kapusta F. 2022, „Rzepak w rolnictwie i gospodarce Polski”, Zagadnienia doradztwa rolniczego nr 1’2022 (107), ISSN: 1232-3578